środa, 10 stycznia 2018

Niewypał (VIII) - KONIEC

Wchodząc do mieszkania Rafał dał mi znać czy może nikogo nie ma w pobliżu. Nie chciałam natknąć się na Adriana. Czułam, że nie jestem na siłach by przeprowadzać z nim kolejną konwersację.
Gdy weszliśmy do mieszkania zobaczyłam jak Wiki siedzi na kanapie i pije kawę. Rozgoryczona podeszłam do niej. Wstała i przytuliła mnie mrożąc spojrzeniem szatyna stojącego obok mnie. Mała blondynka o brązowych oczach uważnie śledziła moje kroki. Podeszłam do blatu i nalałam sobie wody by orzeźwić zachrypnięte od wczorajszego balowania gardło.
-Może zaproponujesz naszemu gościowi jakąś kawę? - spojrzałam na nich.- Poza tym to Rafał, tatuażysta. - wtrąciłam obojętnie. Widziałam jak dziwnie spoglądają na siebie. Odeszłam w stronę kanapy.
-Wiktoria. - dziewczyna podała mu dłoń. - Lecę..- wskazała na czajnik.
-Pomogę. - dodał chłopak i zobaczyłam jak ilustruje moją przyjaciółkę od stóp do głów.
Wiktoria podobała się facetom. Rozumiałam czemu Rafał był zdezorientowany. Była drobną osóbką z charakterem lwicy, on natomiast ciężki wygląd połączony z niebieskimi oczami przenikał w delikatnego człowieka o spokojnych nerwach. Czemu wcześniej o tym nie pomyślałam?
Gdy oboje wyszli z kuchni zorientowałam się, że Wiki unika jego wzroku. Sprawa z Przemkiem nadal była drażniąca i świeża.
-Ewka. On na serio był tutaj wczoraj i widziałam w jakim jest stanie. To twój mąż. - skwitowała kiedy usiedli na fotelach.
-Na serio, aż tak nabroił? - Rafał spojrzał na mnie. - Może po prostu chciał wynagrodzić tą samotność w bidulu bratu, a że Wojtek miał rąbnięty pomysł to już inna sprawa. Wiesz sama jak ciężko jest kiedy jedyna osoba na świecie, na którą liczysz może pozbawić Cię złudzeń. - teraz Wiktoria przejęła kontrolę i starała się wybielić Adriana.
-Po primo to były mąż. Po drugie jak mam zaufać facetowi, który traktuje mnie jak śmiecia? Zaufanie to jedna rzecz. Ale nic nie usprawiedliwia tego ślubu i zagrania...- pokręciłam głową i zamknęłam oczy. - Chciałabym żeby to nigdy się nie wydarzyło.
-Masz zamiar wymazać z pamięci ostatni miesiąc? - Rafał zapytał lekko. - Za bardzo Cię do niego ciągnie szefowo. - wzruszył ramionami.
-Więc będę musiała się leczyć. Tak samo jak z innych przypadłości. Po prostu..skończmy temat okej? - wyrwałam i w spokoju dokończyliśmy kawę. Jeszcze przez kilka minut widziałam jak Wiki znikomo i ukradkiem spogląda na szatyna z małą brodą, a potem czerwieni się odwracając głowę. Przedszkole pierwsza klasa.
Kilka minut rozmowy i powrót myśli. Wiedziałam, że nie wyleczę się z tego szybko. Jednak czy chciałam? Z drugiej strony jak można kochać kogoś kto zniszczył zaufanie...to zaufanie, które nikomu innemu nie było dane?



Siedząc w pustym mieszkaniu zorientowałam się jak szybko minął dzisiejszy dzień. Kac moralny, wrzynający się w zęby popcorn i mdłe filmy miłosne nie zapełniały pustki po Adrianie. Na moment odwróciłam oczy w stronę okna, które wychodziło na rynek miasteczka. Deszcz i światło lamp było kojącym widokiem. Zmywały się w tafle i dodawały klimatu. Łagodziły przekrwione od popołudniowych łez oczu. Siedząc w szlafroku z rozmazanym tuszem oraz rozwaloną fryzurą zajadałam stres i brak możliwości wyjścia z dołka.
Kiedy usłyszałam donośne pukanie odwróciłam wzrok i krzyknęłam "wejść". Rafał miał przywieźć jakieś filmy i oddać dokumenty, które u niego zostawiłam. Kiedy spojrzałam w przestrzeń korytarza od razu rozpoznałam sylwetkę. Zamiast Rafała w pokoju stał Adrian. Patrzył na mnie smutno i przemoczony do dna nie zwrócił uwagi na fakt, iż naprawdę nie chciałam go widzieć.
-Co ty tutaj robisz? - warknęłam i momentalnie ogarnęłam się do pionu. - Wyjdź.
-Naprawdę tego chcesz? - podszedł kilka kroków lecz ja cofnęłam się. - Nie możemy pogadać spokojnie?
-Nie kończy się to dobrze. Myślałam, że zabrałeś już wszystko. - prychnęłam obojętnie.
-Razem z twoim zaufaniem. - powiedział poważnie i spojrzał na mnie smutno.
-Było filigranowe. Mała strata. - wzruszyłam ramionami.
-Nie sądzę. Nie przejęłabyś się tym tak mocno...- machnęłam ręką.
-Jeszcze jakieś życzenia? - zapytałam ostrzej i założyłam ręce na krzyż stawiając się w nieufnej pozycji.
-Wiesz dobrze, że nigdy w życiu nie miałem zamiaru Cię skrzywdzić. Mój brat to człowiek, któremu zabrano dzieciństwo. Pomogłem mu. Nie sądziłem, że będę miał obsesje na twoim punkcie. Samo poszło. Nie panowałem na tym co do Ciebie czuję. Więc i jego okłamywałem. - grał ze mną.
-To nie fair. - odwróciłam się. - Powinieneś pójść. - poczułam jak łzy napływają mi do oczu. Dopiero po chwili ciepło jego ciała i uścisk męskich dłoni w moim pasie spowodował eksplozje ulgi i szczęścia. Kochałam go.
-Wiesz, że wtedy okłamiesz samą siebie Ewa. - szepnął i poczułam jego oddech na moim karku.
-Jesteśmy niewypałem.
-Nieprawda. - nie zdążyłam zaprotestować bo obrócił mnie do siebie i uwięził w swoim smaku ust. Milimetr po milimetrze czułam jego czułość i zdecydowanie. Naprawdę się poplątałam. Uzależniłam się.
-Nie skrzywdzę tego więcej...- kiedy miał dokończyć to ja go pocałowałam. Docisnęłam dłońmi jego twarz do mojej, a potem objęłam go rękoma.
Uzależniłam się. Pierwszy raz od człowieka.

***
Kilka tygodni później stałam przed studiem i patrzyłam przez okulary w słoneczne niebo. Adrian skradł mi całusa w policzek i zaniósł kolejny karton do bagażnika.
-Naprawdę nas opuszczasz? Kto będzie teraz przewodził? - Rafał stanął obok mnie i smutno się uśmiechnął.
-Cóż. Patrzę na niego. - spojrzałam w niebieskie oczy pełne zdziwienia i z kieszeni wyciągnęłam kluczyk do studia. - Dbaj o nie szefie. - wsadziłam mu je w dłoń i przytuliłam mocno.
-Jaja sobie robisz. - szczęśliwy parsknął.
-Skąd. Jesteś fajnym, ambitnym facetem. Ty prowadziłeś to studio. Podawałeś pomysły. Ja uwiązałam się w jednym miejscu. Trzymałam kurczowo przeszłości. Teraz muszę po prostu zacząć raczkować, a będzie dobrze. - spojrzałam na Adriana.
-Wzięło Cię na poważnie. - pokręcił głową stojący obok mnie szatyn.
-Kiedyś musi być ten pierwszy raz. Poza tym nie mieliśmy podróży poślubnej. Odzyskałam siebie, faceta, stabilizację no i wyleczyłam się z chodzenia na łatwiznę.
-Nowa Ewa.- powiedział poważnie. - Nieźle brzmi jak na początek.
-Prawda?- zaśmialiśmy się. - Odcinam się od tego co było. Wiem, że zaopiekujesz się nie tylko studiem. - szturchnęłam go łokciem i zobaczyłam jak Adrian śmiesznie siłuję się z układaniem bagaży oraz kartonów.
-Nie ta liga szefowo. - uśmiechnął się smutno.
-Wręcz przeciwnie. Nie bądź pesymistą. - puściłam mu oczko. Adrian podszedł do nas i objął mnie ramieniem.
-To co? Komu w drogę temu Włochy? - uśmiechnęliśmy się wszyscy.
-Powodzenia wam. - Rafał przytulił mnie i zbił piątkę z blondynem. - Opiekuj się nią porządnie.
-Jak własną żoneczką. - walnęłam Adriana pięścią w ramię, a potem skradłam buziaka na przeprosiny.
-Dobra. Zbierajmy się. - odeszliśmy w kierunku auta i ostatni raz spojrzałam na swoją przeszłość. Pomachałam Rafałowi, a potem udałam się w nieznane.

***
-Jak myślisz ile? - zapytałem biorąc łyk piwa.
-Dwa dni. Wrócą z krzykiem na siebie. - Ewka również upiła łyk chmielowego płynu prosto z butelki.
-Wiesz, przeciwieństwa się przyciągają. - wzruszyłem ramionami. Ławeczki były jednak dobrym pomysłem. Można było trochę wypocząć przy takiej pogodzie.
-To w takim razie co zrobimy z tym przyciąganiem? - blondynka pokazała na odległość między mną, a nią.
-Może ślub? Z pewnych źródeł wiem, że to jednak dobry pomysł. - zaśmiałem się.
-W życiu. - prychnęła i odłożyła butelkę na stoli podając swoją dłoń. Wstałem i popatrzyłem w jej cudne ciemne oczy. - Najpierw seks.
-Tutaj? - zaskoczony zilustrowałem otoczenie.
-Od czego masz swoje nowe biurko szefie? - pociągnęła mnie za sobą. Kluczyk zamknął lokal na kilka godzin. Cudownych godzin.
Może jednak to nie takie złe zaryzykować? Czasami takie rzeczy kończą lub zaczynają się...niewypałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 ADRENALINA , Blogger